Oliwka rośnie w oczach. Im jej więcej tym wydaje się większym domem. Nawet nasz majster mówi, że to nie jest mały domek. Dziwne bo to tylko 124 m2 powierzchni użytkowej i z założenia miał być mały.
Aktualnie nasza oliwka ma już zrobiony wieniec na ściance kolankowej. Gdyby nie pogoda pewnie byłby już dach, ale jak na tą porę roku to nie można narzekać. Cały domek do stanu deweloperskiego robi nam jeden wykonawca. Ten sam, który zrobił fundamenty. Nie wiem czy to tańsze rozwiązanie niż załatwianie ekip i materiałów samemu, ale na pewno bezpieczniejsze i wygodniejsze.
Z racji tego, że chcemy mieć piec na groszek, przejście z pomieszczenia gospodarczego do kuchni zniknęło. Przesunięta jest łazienka i z garażu jest wejście pomiędzy łazienką a pokojem. Jak bym to robił teraz to drzwi do łazienki odsunąłbym maksymalnie od drzwi do garażu i dodał jeszcze jedne drzwi oddzielające część mieszkalną od garażu, bo ponoć może być czuć samochodem w domu. U nas wyszła kolejność: drzwi, łazienka, drzwi.
Wielką zagadką okazały się schody na górę. Projektant narysował ich za mało i wyszłyby wąskie i wysokie. Panowie nie zrobili tak, jak w projekcie. Kombinowali, jak mogli i wyszło, że odwrócili ich bieg, ale schodki są normalnej wysokości. Wyszedł przez to większy przedpokój, ale ze schodów wpada się na ścianę, przy której stoi komin do kominka. Jak bym teraz to robił, to chyba poszerzyłbym nieco dom, żeby pomiędzy tą ścianą a schodami było więcej niż 90 cm. A tak to wygląda od strony przyszłego tarasu:
Strop nad garażem został zrównany ze stropem domu. Ścianki kolankowe podniesione o dwa bloczki.
No i jeszcze przesunęliśmy ściankę powiększając wiatrołap. Zmieści się do niego dzięki temu większa szafa i kilkoro ludzi.
Ponieważ jeżdżę w tygodniu na budowę po pracy, zdjęcia przedstawiające stan obecny są robione po ciemku i ich jakość nie jest za dobra więc ich nie wrzucam.
Za tydzień jeśli pogoda dopisze, oliwka będzie miała daszek. Już się nie możemy doczekać.